Manifest!
Czyli o parkour słów kilka...
Parkour. W założeniu jego twórcy, Davida Belle’a, miał to być NAJPROSTSZY i NAJSZYBSZY sposób pokonania danej trasy. Obecnie wielu polskich traceurów zatraciło pierwotną ideę parkour. David Belle wielokrotnie w swoich wypowiedziach podkreślał, że akrobatyka i efekciarstwo nie stanowią elementów parkour. Jak możemy zauważyć, na zagranicznych forach (np. Parkour.NET), wydawane tam produkcje są całkowicie pozbawione zbędnych ruchów, które - nie oszukujmy się - tylko zwalniają bieg, a wszelkie próby wtrącenia rzeczy bezużytecznych są krytykowane i wyśmiewane. Dlaczego więc mielibyśmy się nie powoływać na ludzi, którzy z pewnością mają większą wiedzę i doświadczenie od większości z nas? Są to osoby z krajów, w których parkour jest obecny od wielu lat i w których moda na efekciarstwo dawno przeszła.
Obecnie zarówno na forach, jak i na zlotach panuje przekonanie, że możemy dowolnie interpretować i modyfikować tę ideologię. Dlatego wśród większości polskich traceurów ruchy takie jak barrel vault, thief 360 itp. wszelakie modyfikacje podstawowych ruchów wydają się tak samo przydatne jak saut de chat czy roulade. Jak można żyć w takim błędzie i w dodatku z czystym sumieniem tworzyć zły wizerunek parkour i rozpowszechniać go? Czy w sytuacji zagrożenia np. ucieczka czy pogoń, używalibyście tych wszystkich wymyślnych vaultów? Zapewne pokonywalibyście wszystkie przeszkody najprostszymi technikami i żaden z was nie zastanawiałby się nad saltem czy efektownym vaultem z paroma obrotami. Czy biegnąc komuś z pomocą kręcilibyście wall spiny i scissors vaulty? Zdaję sobie sprawę, ze wszystkie te techniki wyglądają efektownie na wszelakiego rodzaju zlotach czy filmach, należy zadać sobie pytanie: czy naprawdę jest to niezbędne?
Sam fakt pojawiania się takich filmów i wykonywania takich technik, tworzy błędny obraz parkour, zarówno wśród nowych traceurów jak i we wszelakiego rodzaju mediach. Kolejne pokolenia traceurów wzoruje się na was i na wiedzy przeczytanej na forach i stronach o parkour - tworzonych przez was. A w większości ich zawartość merytoryczna jest co najmniej błędna. Czerpiąc wiedzę z internetu młodzi tworzą w swoich głowach błędne definicje parkour. Powołują się na wszelakiego rodzaju strony czy tematy, chcąc udowodnić, że parkour zawiera elementy akrobatyki czy freerunu - sami nie mając świadomości, że te strony są równie "prawdziwe" jak ich teorie. W całym tym biegu większość niestety zatraciła sens tego co robi. Aby dowiedzieć się coś o parkour powinniśmy szukać u korzeni drzewa a nie w jego gałęziach.
Kolejną kwestią jest jasny podział na FREERUN (streetstunts, freestyle parkour [dyscyplina łącząca efekciarstwo z parkour]) i PARKOUR. Głównie wynika to z tego, że parkour ogranicza się do paru technik i większość osób chce go na siłę upiększać - obrotami, saltami, trickami i milionem vaultów. Lecz osoby te chyba nie mają pojęcia, że to co robią już nie nazywa się parkour, ale freerun. Mówiąc prosto, freerun to techniki parkour z dodatkiem tych wszystkich elementów, które spowalniają bieg i na ogół nie są już użyteczne (salta, obroty, różne vaulty). Większość polskich produkcji przedstawia właśnie freerun. Jest to spowodowane tym, że w Polsce nie ma jasnego podziału między tymi dwiema dyscyplinami. Powiedzmy sobie jasno: to NIE JEST to samo. Wielu z Was przytacza w kółko ten sam argument: „Widziałem na filmikach, że David Belle też robi salta”. Owszem, ponieważ od dziecka trenował akrobatykę, która go bardzo rozwinęła, ale kiedy trenuje parkour, wówczas nie ma na nią miejsca. David jest aktywną osobą i po prostu lubi różne sporty. Czy jeśli chodzi na basen, oznacza to, że pływanie też jest elementem parkour, bo David pływa i to też jest przemieszczanie się? Trenujcie jak chcecie, ale nie mylcie pojęć. Albo jedno albo drugie. Nie chciałbym nikogo pouczać i krytykować, ale, mimo iż styl parkour jest kwestią indywidualną, to jednak bezwzględnie powinno się zachować pewną spójność. Podam prosty przykład, co prawda tyczyć się będzie czegoś innego, ale przesłanie jest to samo. Wyobraźcie sobie, że podczas meczu piłki nożnej zawodnik zaczyna robić szpagat. I co wtedy? Mimo, że nigdzie nie zostało powiedziane, że to zabronione, to jednak chyba jasnym jest, że chociaż fajnie to wygląda, to w niczym nie pomaga, a wręcz zakłóca grę i przede wszystkim przeczy założeniom tego sportu. To samo tyczy się parkour!
Jeden manifest o akrobacji już był, ale nie wszyscy zrozumieli, że mówił on OGÓLNIE o CAŁEJ efektowności, a nie tylko saltach. Co z tego, że ludzie przestali robić salta, jeśli nie przestali wplatać w swoje biegi miliona innych totalnie niepotrzebnych ruchów, które spowalniają i zabierają energię? Mowa np. o wallspinach czy barrelach. Te techniki nigdy nie będą efektywne i nie powinny być wlepiane w parkour. Dlaczego? Ano dlatego, że wykonanie ich wymaga wykorzystania całkiem dużej ilości energii, a efektywność polega na wykorzystaniu kilku technik nie tracąc praktycznie nic. Tak samo często myli się parkour z freerunem, bardzo podobnie dzieje się w przypadku TRENINGU i samego BIEGU. Nie jestem hipokrytą - owszem, na wielu samplerach pojawiają się elementy, które nie są częścią parkour. I wtedy rodzi się pytanie: po co w takim razie są? Są po to, żeby wzmocnić i usprawnić swoje ciało, ulepszyć i udoskonalić swój bieg. Trening - jak sama nazwa wskazuje, służy temu, by wytrenować swoje umiejętności, a filmiki, które powstają, często zawierają elementy, które nie są przecież częścią parkour, ale ćwiczeniami treningowymi, tj. na przykład precki na murkach wysokości krawężnika, ćwiczenia siłowe czy dropy. Takie ćwiczenia są naturalnie niezbędne, by w przyszłości nasz bieg był efektywniejszy. Ale trzeba zrozumieć, jak ważną kwestią jest odróżnienie treningu mającego na celu wzmocnienie ciała od samego biegu, który powinien być przede wszystkim efektywny i bezpieczny, a nie efekciarski. Nie oznacza to, że musisz ograniczać swoją kreatywność, po prostu musisz wiedzieć, kiedy ruch jest przydatny.
Jeszcze jedno: kwestia rywalizacji w parkour. Czym w ogóle jest dla Was rywalizacja? Nie rozumiem kompletnie sytuacji, kiedy ktoś zarzeka się, że nie ma ludzi lepszych i gorszych w tej dziedzinie, a kiedy jego dokonania na filmiku zostaną skrytykowane, to oburza się i mówi coś w stylu: "jak jesteś taki dobry, to pokaż swój filmik, pośmiejemy się" itd. itp... nie ma sensu się oburzać, jeśli zostanie się skrytykowanym przez ludzi, którzy znają się na rzeczy. Uwierzcie, że nie można przejść obojętnie wobec tych, którzy robią salta (ale oczywiście znów nie mowa tylko o saltach, ale innych wymyślnościach) i nazywają to parkour. Rzecz w tym, że owszem, są lepsi i gorsi, ale jak można rywalizować w czymś, co ma służyć Wam samym i innym? W tej kwestii nikt nie jest porównywalny do nikogo innego, a już na pewno bezsensem i głupotą są stwierdzenia w stylu: ten jest lepszy, zrobił wallspina, a ten backflipa nie zrobi, więc jest gorszy. Po pierwsze dlatego, że te sztuczki nie są częścią parkour. Owszem, pokazują pewne umiejętności, ale co z tego - w żaden sposób nie są one potrzebne w parkour. Dosadniej: są zbędne. To tak jakby mówić o malarzu: on super maluje, naprawdę jest świetnym artystą, ale tamten jest lepszy, bo umie w międzyczasie żonglować i jeździć na nartach. Absurdalny przykład, prawda? Tak samo, jak Wam wydaje się to głupie, tak samo dla mnie głupie są te całe udziwnienia. Nie wyobrażacie sobie pewnie oceniać malarza pod tym względem, bo to, że w międzyczasie żongluje i jeździ na nartach odbiega od idei malarstwa i nie czyni malarza lepszym malarzem.
Ostatnia kwestia, żeby nie było niedomówień i niejasności: nikt z nas nie wynosi na piedestał parkour i nie krytykuje freerunu. Cały ten manifest opiera się na zupełnie innej koncepcji. Istotna jest po prostu sama różnica między tymi dziedzinami - sam decydujesz, co chcesz trenować. W końcu to Wasza wolna wola. Nie uważamy, aby jedno było lepsze od drugiego, ponieważ jedno i drugie ma całkiem inne założenie. Szanujemy i doceniamy zwolenników freerun - wśród nich jest z pewnością wielu wybitnych, którzy swoimi umiejętnościami szokują niejednego traceura, ale chodzi o zdecydowany podział między parkour a freerunem i częste mylenie tych pojęć. Bądźcie profesjonalistami i nie powielajcie utartych, błędnych przekonań. Chcielibyśmy, aby cały ten tekst nie był tylko pustym gadaniem, wobec którego każdy przechodzi obojętnie.
Dzięki tym, którzy dotrwali do tego momentu. Teraz prosty wniosek, który powinien być podstawą całej mojej wypowiedzi.
- Parkour to nie freerun. Freerun to nie parkour.
- Parkour nie zawiera elementów akrobatycznych i efekciarskich. Róbcie salta i inne udziwnienia, ale nie nazywajcie tego Parkour.
- Nie wprowadzajcie w błąd samych siebie i innych. Nie bądźcie kolejnym ogniwem w tym ciągu bzdur.
- Zauważcie różnicę między EFEKTYWNOŚCIĄ a EFEKTOWNOŚCIĄ.
- Parkour to efektywność. Dobre spożytkowanie swojej energii i zwinności w sposób szybki, przydatny i bezpieczny.
- Dla miłośników efektowności pozostaje FREERUN.
Przestańmy wreszcie wprowadzać chaos w nasze myślenie i działanie.